Ta strona korzysta z plików Cookies. Zasady ich wykorzystania są opisane w naszej Polityce prywatności. W każdej chwili możesz wyłączyć Cookies w przeglądarce.
szlak mnie trafia aby mała zapłacze a ona na gorze juz jest, wogole przychodzi co chwile i mnie denerwuje mowi o Julce "nasze dziecko", "żabcia", "aniołek" itp. denerwuje mnie ona krowa jedna mysli ze wszyskim rozumy pozjadała caly czas rozkazuje przebież, to zrob tak, to inaczej ... chyba jej powiem co o niej myślę!
Co za menda ,nie cierpię takich bab!Powiedz ,że jesteś matką i wiesz co robisz.Ale nie poganiaj jej całkiem bo potem się przyda jak trzeba będzie popilnować,chyba że masz kogoś innego.A może powiedz po prostu że jeżeli będziesz potrzebowała rady to od razu do niej się zgłosisz a teraz niech pozwoli ci się samej zajmować swoim własnym dzieckiem.
ja juz mam jej dosyc, serio wole sama sie nia zajmowac bo tak to nic nie moge znalesc ona gdzies cos polozy a ja szukam jak glupia. nie chce jej pomocy
Marysia.z, wiem coś na ten temat... tylko, że moje maleństwo jeszcze się nie urodziło! w jakimś wątku była już mowa na temat teściowych...pamiętam jak ją wtedy zachwalałam...teraz mam jej serdecznie dosyć... cały czas zachowuje się tak, jakby to miało być jej dziecko a nie moje... i cały czas też mówi "bo tego nie MAMY, a to MUSIMY jeszcze kupić, a ile tego MAMY?" mój mąż jest zdania, że bardzo dobrze, że to ona wszystko kupuje, bo przynajmniej nie musimy wydawać pieniędzy... szczerze, wolałabym wydać te pieniądze i mieć spokój, a nie cały czas teściową nad głową... już teraz mówi, że jak będzie mała, to ja będę musiała to, tamto, siamto... cały czas też powtarza, że Przemka (mojego męża) karmiła piersią tylko miesiąc i teraz często się zdarza, że kobiety nie mają pokarmu, i mówi to tak jakby miała nadzieję, że ja podzielę jej los, nie będę mogła karmić piersią i ona będzie mogła mieć małą cały czas przy sobie... czasami czuję się jak surogatka... i jeśli ona nie zmieni swojego postępowania po urodzeniu małej, sorry memory ale nie będę trzymała języka za zębami i powiem jej co myślę!
Też nie lubię rad i gadania, mam kawałek do teściowej więc nie odczuwam tego na co dzień, ale są telefony...
Nie cierpię pytań typu a tamto już kupiłaś, a to zrobiłaś, a miałaś takie badanie a takie.....Głowa zaczyna boleć, więc wiem co czujesz...Mnóstwo rad...
moje zdanie jest takie - to będzie moje dzieciątko i najważniejsze żebym to ja się z nim oswoiła, zobaczyła na co reaguje jakim płaczem, to ja muszę tak na prawdę poznać te dzieciątko! moja teściowa wczoraj zwolniła się wcześniej z pracy i oczywiście poszła jeszcze na targ, bo ostatnio stwierdziła, że nie MAMY czapki na zimę! no i poszła do takiej babki, która sprzedaje ciuszki dla niemowląt i dzieciaczków, na szczęście ta kobietka jej powiedziała, że nie ma jeszcze takich czapek, bo znowu ciepło się zrobiło i nawet jeszcze nie zamawiała, ale za to zauważyła kombinezon na zimę i już zastanawiała się czy go kupić... jak mi to powiedziała w domu, myślałam, że padnę... ja juz nawet nie umiem się do niej miło zwracać, i dosyć niegrzecznie jej odpowiedziałam, że nie mam zamiaru już teraz kupować rzeczy na zimę, bo po pierwsze jeszcze mamy lato, a po drugie nie mam pojęcia jak duża moja córcia się urodzi! dzisiaj tak samo, mój mąż z teściem pojechał na działkę, budować nasz dom, moja szwagierka poszła do pracy, więc zostałam z nią sama... łóżeczko jest już poskręcane itd ale leży w nim jeszcze dużo niepotrzebnych rzeczy, bo jak na razie robiło nam za dodatkowy schowek i tekst mojej teściowej: "ty będziesz musiała potem posprzątać w tym łóżeczku, bo ja je muszę pościelić!" to ją wyśmiałam i powiedziałam, że sama sobie pościelę... a ona na to "ciekawe kiedy? bo później to bardzo szybko idzie!" więc jej powiedziała, że we wtorek idę na wizytę i po tej wizycie sobie pościelę. nie potrzebuję jej pomocy i "dobrych" rad...